środa, 2 lipca 2014

1. On cię kocha

- Uważaj, bo następnym razem cię nie złapę..- usłyszała nad uchem ochrypły, męski głos. Właśnie wtedy otworzyła oczy i go ujrzała. To był on.. Nie mogła się pomylić..
 
 
-Dziękuję Lou - wyjąkała natychmiast. - Jestes bardzo silny - stwierdziła.
 ,,All! Ogarnij się. Co ty robisz? Przecież wiesz kim on jest. O-G-A-R-N-I-J-S-I-Ę!'' - powiedziała sobie w myślach, bo to, co przed chwilą się wydarzyło nie powinno mieć wog. miejsca. Nigdy.
- Cała przyjemność po mojej stronie - powiedział do niej, a dziewczyna natychmiast zarumieniła się. Żeby tego nie zobaczył schyliła się i zaczęła zbierać owoce. Chłopak kucnął przy niej i dodał: - To nie ja jestem silne, tylko ty lekka.
Al czuła jak serce wybija tylko jej znany rytm. Rumieńce pokryły całą twarz. Lou pomógł jej pozbierać czereśnie, a potem stali sami, na przeciw siebie. Cisza pomiędzy nimi stawała się niezręczna.
- To ja już nie przeszkadzam - powiedział nagle i czekał na jakiś sygnał, ze dziewczyna wie o co mu chodzi. - Do zobaczenia - dodał i zrobił parę kroków.
-Czekaj.. - szepnęła, ale chłopak ją usłyszał i odwrócił się natychmiast.- Dziękuję.
Lou nic nie odpowiedział. Uśmiechnął się tylko i powtórzył : Do zobaczenia!
Dziewczyna jeszcze chwilę rozmyslała nad tym co sie stało. Nadal nie mogla w to uwierzyć. Przed chwilą Louis Tomlinson-ten Louis Tomlinson z One Direction- pomógł jej w zbieraniu czereśni i uratował przed bolesnym upadkiem. A ona co? Stała jak wryta i powiedziała ,,Dziękuje Lou, jesteś bardzo silny''. Mogła również powiedzieć ,, Cześć Lou, patrz jakie słońce jest żółte''. Różnica nie byłaby wielka. Allie nie była zszokowana tym, że właśnie spotkała ''kogoś'' sławnego. To nie był zwykły ''ktoś sławny''. Louis grał razem z bratem Al -Carterem - w drużynie piłkarskiej. Grał. Dwa miesiące wcześniej podczas powrotu z meczu miał wypadek. Pijany mężczyzna wjechał w niego ciężarówką. Kierowca zginął na miejcu, a Cartera zabrali do szpitala. Było z nim bardzo źle.Gdy Al przy nim siedziała powiedział jej ,,On cię kocha'' Kilka godzin później zmarł. Dziewczyna nie mogła normalnie żyć po śmierci brata. Był dla niej najlepszym przyjacielem. Gdy on żył ich rodzina była wręcz nadidealna. Carter był kapitanem drużyny. Miał wiele zalet i był wzorem do naśladowania dla Allyson. Kiedy go miała nie potrzebowała przyjaciół. Wystarczył jej Carter.. i Lou. Kiedyś.. kiedyś byli najlepszymi przyjaciółmi. Robili wszystko razem.Zawsze, gdy Lou był u Cartera, Al była razem z nimi. Mimo, że byli chłopakami i to starszymi to świetnie czuła się z nimi. Każdy im zazdrościł takiej rodziny. Jednak od tamtego dnia czuła, że rodzice ją obwiniają o śmierć chłopaka, bo to ona załatwiła mu bilet na ten mecz. Od tamtego dnia nic nie było takie same...
 
 
15 minut póżniej Allie siedziała już z Rachel w przytulnej kawiarni. Opowiedziała jej o tym co się stało.
-Wow. I co teraz z tym zrobisz?- spytała gdy Al skończyła swoją opowieść
-Właśnie o tym myślałam. No wiesz.. kiedyś widywałam go prawie codziennie, a teraz... Teraz spotkałam go przypadkowo i co? i  nic.
- A co myślisz o słowach Cartera? Powiedział dokładnie o kogo mu chodzi? - spytała nagle
- Wiem o czym myślisz Rachel i powiem Ci jedno: wcześniej myślałam, że to prawda, że Lou na prawdę coś do mnie czuje, ale teraz w to nie wierzę. Gdyby tak było to odezwałby się.
- Chrzanić ich. Zjemy jeszcze po porcji lodów, a potem na spacer.
-Rachel.. Ja cię demoralizuję.. nigdy nie myślałam, że coś takiego od ciebie usłyszę, ale nie odważe ci zaprzeczyć madam.
 
 
~~*~~*~~*~~
No więc jest pierwszy rozdział. Liczę na jakieś komentarze czy coś. Jeśli chcesz być informowany to podaj swój Twitter. 

1 komentarz:

  1. Hej Hej Hej ;D
    Chcialam cie poinformowac ze dodalam nowy rozdzial na moim blogu (po 8miesiacach xd)
    Licze ze go skomentujesz i wyrazisz swoja opinie ;**

    www.very-crazy-duo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń